Google ułatwia kupowanie kart podarunkowych. Na nową funkcję w Sklepie Play w Polsce musimy jednak poczekać

Google rozpoczął wdrażanie nowej, wygodnej funkcji w Sklepie Play, która pozwala na kupowanie i wysyłanie cyfrowych kart podarunkowych bezpośrednio z aplikacji.

To duże ułatwienie dla użytkowników, którzy do tej pory musieli korzystać z zewnętrznych serwisów. Niestety, na ten moment nowość dostępna jest na rynku amerykańskim, a w Polsce funkcja nie jest jeszcze aktywna.

Nowa opcja, która pojawia się w menu profilowym w aplikacji Sklepu Play, zamienia go w cyfrowe centrum prezentowe. Użytkownicy w USA mogą już przeglądać setki kart podarunkowych popularnych marek, posegregowanych na kategorie tematyczne, takie jak Handel, Moda, Restauracje czy Rozrywka. Cały proces zakupu i wysyłki odbywa się wewnątrz aplikacji, a obdarowana osoba otrzymuje prezent w formie linku w wiadomości e-mail lub SMS, wraz z osobistymi życzeniami od nadawcy.

Za techniczną stronę integracji odpowiada firma Blackhawk Network, specjalizująca się w dziedzinie rozwiązań płatniczych. Dla Google’a jest to logiczny krok w rozwoju platformy, który nie tylko ułatwia życie użytkownikom, ale także tworzy dla marek nowy, bezpieczny kanał dotarcia do milionów klientów korzystających z systemu Android.

Wdrożenie odbywa się stopniowo, co jest typową praktyką dla Google. Oznacza to, że nawet w Stanach Zjednoczonych nie wszyscy użytkownicy od razu widzą nową funkcję. Niestety, na ten moment nie ma żadnych oficjalnych informacji, kiedy usługa zostanie rozszerzona na inne rynki, w tym Polskę. Sprawdzenie tej funkcji na naszym rynku potwierdza jej brak.

Mimo to, wiadomość jest obiecująca. Pokazuje kierunek, w którym zmierza Google, dążąc do maksymalnej integracji usług w ramach swojego ekosystemu. Pozostaje nam mieć nadzieję, że możliwość wysłania komuś w prezencie karty podarunkowej bezpośrednio z telefonu pojawi się w polskim Sklepie Play w niedalekiej przyszłości.

Koniec z szukaniem plików. Gemini w Dysku Google podsumuje dokumenty i odpowie na pytania

#Android #Aplikacje #Google #GooglePlay #kartyPodarunkowe #news #nowaFunkcja #SklepPlay #zakupyOnline

Mapy Google niebawem z nową funkcją? Przycisk „Aerial” połączy Street View z widokiem z lotu ptaka

W kodzie aplikacji Mapy Google na Androida odkryto nową, nieaktywną jeszcze funkcję, która ma znacznie ułatwić wirtualne zwiedzanie okolicy.

Jak donosi serwis Android Authority, gigant z Mountain View pracuje nad przyciskiem „Aerial”, którego zadaniem będzie płynne przełączanie się między popularnym widokiem Street View a mapą satelitarną. To odpowiedź na dotychczasową, nieco uciążliwą nawigację między tymi dwiema warstwami.

Dysk Google z nową bronią przeciw ransomware. AI wykryje atak i pomoże odzyskać pliki

Nowy przycisk ma rozwiązać problem, który zna wielu użytkowników planujących podróż. Obecnie, aby przejść z widoku ulicy do spojrzenia na okolicę z góry (i odwrotnie), trzeba wykonać serię kilku kliknięć, co bywa nieintuicyjne. Funkcja „Aerial” ma to zmienić. Po jej aktywacji, podczas korzystania ze Street View, na ekranie pojawi się dedykowany przycisk. Jedno dotknięcie wystarczy, aby błyskawicznie przełączyć się na widok satelitarny, który będzie wyświetlany w dolnej części ekranu, bez utraty orientacji w terenie.

Zgodnie z doniesieniami, mechanizm ma być bardzo praktyczny. Po przejściu do widoku z lotu ptaka (zarówno w trybie 2D, jak i 3D), aplikacja zapamięta dokładne miejsce, w którym użytkownik znajdował się w Street View. Dzięki temu powrót do perspektywy ulicy będzie natychmiastowy i precyzyjny. Ułatwi to planowanie trasy, odnajdywanie wejść do budynków czy po prostu sprawdzanie, jak wygląda najbliższe otoczenie interesującego nas miejsca.

Ślady nowej funkcji znaleziono w kodzie aplikacji Google Maps w wersji v25.39.07 na system Android. Choć deweloperom udało się ją uruchomić w celach demonstracyjnych, nie wiadomo jeszcze, kiedy Google zdecyduje się na oficjalne udostępnienie jej wszystkim użytkownikom. Fakt, że narzędzie jest już w pełni funkcjonalne, może jednak sugerować, że jego premiera jest stosunkowo blisko.

Koniec z szukaniem plików. Gemini w Dysku Google podsumuje dokumenty i odpowie na pytania

#AerialView #aktualizacja #Android #aplikacja #googleMaps #mapyGoogle #nawigacja #news #nowaFunkcja #przeciek #StreetView #WidokSatelitarny #WidokZLotuPtaka

Google Search Live już działa. Skieruj aparat na problem, a AI powie ci, co robić

Google oficjalnie uruchomiło w Stanach Zjednoczonych nową funkcję o nazwie Search Live. Umożliwia ona prowadzenie interaktywnej rozmowy głosowej z wyszukiwarką, która jednocześnie analizuje obraz przekazywany na żywo z kamery smartfona. W praktyce oznacza to, że Google może zobaczyć to, co my i w czasie rzeczywistym odpowiadać na pytania dotyczące otaczającego nas świata.

Nowa funkcja stanowi ewolucję dotychczasowych możliwości wyszukiwania wizualnego znanego z aplikacji Obiektyw Google (Google Lens). Search Live idzie jednak o krok dalej, łącząc analizę obrazu wideo z modelem konwersacyjnym AI. Użytkownik nie musi już robić zdjęcia i czekać na wyniki – może na bieżąco prowadzić dialog z asystentem, zadając mu kolejne pytania dotyczące tego, co widzi w obiektywie aparatu. Aby skorzystać z nowości, wystarczy dotknąć ikony „Live” w aplikacji Google lub wybrać tę opcję w interfejsie Obiektywu.

Sztuczna inteligencja uczy się, gdy ty śpisz

Google w swoim komunikacie przedstawia szereg praktycznych zastosowań, które mają obrazować potencjał nowej technologii. Jednym z kluczowych jest pomoc w rozwiązywaniu problemów technicznych. Zamiast wpisywać w wyszukiwarkę model telewizora i typy kabli, użytkownik może po prostu skierować na nie aparat i zapytać: „który przewód mam wpiąć do którego gniazda?”. AI ma zrozumieć kontekst wizualny i udzielić natychmiastowej odpowiedzi, a także podsunąć linki do bardziej szczegółowych instrukcji.

Inne przykłady obejmują pomoc w rozwijaniu nowych hobby, gdzie można zapytać o przeznaczenie poszczególnych narzędzi w zestawie, czy wsparcie w projektach edukacyjnych, prosząc AI o wyjaśnienie reakcji chemicznej zachodzącej w domowym eksperymencie. Funkcja ma się również sprawdzać w podróży, umożliwiając uzyskanie informacji o mijanych zabytkach czy ciekawych miejscach bez konieczności odrywania wzroku od otoczenia, by wpisać zapytanie tekstowe.

Na ten moment funkcja Search Live dostępna jest wyłącznie w języku angielskim na terenie Stanów Zjednoczonych, na urządzeniach z systemem Android oraz iOS. Jej publiczne udostępnienie, już bez konieczności zapisywania się do programu testowego Labs, jest jednak wyraźnym sygnałem, w jakim kierunku Google zamierza rozwijać swoją wyszukiwarkę. To kolejny krok w stronę wyszukiwania multimodalnego, które w przyszłości ma się stać znacznie bardziej intuicyjne i interaktywne niż dzisiejsze pole tekstowe.

Google aktualizuje Gemini. Lepsze formatowanie, rozumienie obrazów i nowe wersje dla deweloperów

#AI #Google #GoogleLens #GoogleSearch #multimodalAI #news #nowaFunkcja #SearchLive #sztucznaInteligencja #wyszukiwanie #wyszukiwanieWizualne #wyszukiwarka

Zdjęcia Google z rewolucyjną edycją AI. Opisz, co chcesz zmienić, a aplikacja zrobi to za Ciebie. Jest jednak haczyk

Google rozpoczęło wdrażanie jednej z najbardziej przełomowych funkcji w historii aplikacji Zdjęcia Google. Mowa o konwersacyjnym edytorze „Pomóż mi edytować” („Help me edit”), który do tej pory był ekskluzywny dla posiadaczy smartfonów Pixel 10.

Narzędzie pozwala na edycję fotografii za pomocą prostych poleceń tekstowych. Niestety, jest jeden istotny haczyk – na razie nowość trafia wyłącznie do użytkowników w Stanach Zjednoczonych.

Jak działa edycja za pomocą poleceń?

Nowy edytor wprowadza zupełnie nowy sposób interakcji z obrazem. Zamiast manualnie przesuwać suwaki i wybierać poszczególne narzędzia, użytkownik może po prostu opisać, jaki efekt chce osiągnąć. Wystarczy wpisać polecenie w stylu: „Usuń odblask, rozjaśnij zdjęcie i dodaj chmury na niebie”, a algorytmy AI postarają się wykonać wszystkie te czynności jednocześnie.

Narzędzie radzi sobie zarówno z konkretnymi instrukcjami, jak i bardziej ogólnymi prośbami, takimi jak „popraw to zdjęcie” czy „odrestauruj tę starą fotografię”. Co więcej, „Help me edit” posiada również możliwości generatywne, pozwalając na dodawanie do zdjęcia nowych elementów (np. okularów przeciwsłonecznych) czy całkowitą wymianę tła, co zbliża jego możliwości do zaawansowanych programów graficznych typu Photoshop.

Gemini pokonał ChatGPT. To teraz nr 1 na iPhone’ach, a wszystko przez jedną funkcję

Na razie nie w Polsce

Funkcja „Pomóż mi edytować” po okresie wyłączności dla serii Pixel 10, zaczęła być udostępniana wszystkim użytkownikom smartfonów z Androidem. Niestety, jak czytamy w oficjalnym komunikacie, obecny etap wdrażania ograniczony jest wyłącznie do Stanów Zjednoczonych. Oznacza to, że polscy użytkownicy, nawet po zaktualizowaniu aplikacji Zdjęcia Google do najnowszej wersji, nie zobaczą u siebie nowej opcji.

Taka strategia jest często stosowana przez Google w przypadku wdrażania przełomowych funkcji opartych na sztucznej inteligencji. Firma najpierw testuje je na swoim rodzimym, anglojęzycznym rynku, by następnie, po zebraniu danych i dopracowaniu technologii, udostępnić ją w kolejnych krajach i językach. Na ten moment nie wiadomo, kiedy „Help me edit” mogłoby oficjalnie trafić do Polski. Ale to Google a nie Apple, więc szanse na pojawienie się nowego sposobu „edycji” zdjęć u nas, są niezerowe.

Pułapka optymalizacji. Dlaczego Google uważa, że AI niszczy startupy, które myślą tylko o oszczędzaniu?

#AI #Android #edycjaZdjęć #edytorZdjęć #Gemini #Google #GooglePhotos #news #nowaFunkcja #Pixel #sztucznaInteligencja #zdjęciaGoogle

WhatsApp wprowadza rewelacyjną funkcję. Przetłumaczy każdą wiadomość, ale Polacy muszą uzbroić się w cierpliwość

WhatsApp, najpopularniejszy komunikator internetowy na świecie, rozpoczął wdrażanie jednej z najbardziej oczekiwanych funkcji – wbudowanego tłumacza wiadomości.

Nowe narzędzie pozwoli na błyskawiczne przekładanie tekstu w rozmowach prywatnych, grupowych i na kanałach, eliminując potrzebę korzystania z zewnętrznych aplikacji. Jest jednak pewien haczyk, zwłaszcza dla polskich użytkowników systemu Android.

Tłumaczenie na wyciągnięcie palca i z dbałością o prywatność

Nowa funkcja jest bardzo prosta w obsłudze. Aby przetłumaczyć otrzymaną wiadomość, wystarczy ją dłużej przytrzymać, a następnie z menu kontekstowego wybrać nową opcję „Tłumacz”. Aplikacja pozwoli wybrać język docelowy i źródłowy.

Co najważniejsze, cały proces tłumaczenia odbywa się lokalnie, na urządzeniu użytkownika, a nie w chmurze. Gwarantuje to zachowanie pełnej prywatności – WhatsApp (i firma Meta) nie ma dostępu do treści tłumaczonych wiadomości.

Android z funkcją premium, ale na razie nie dla nas

Choć nowość trafi zarówno na smartfony z Androidem, jak i na iPhone’y, to właśnie użytkownicy tej pierwszej platformy otrzymali ekskluzywną funkcję. Będą oni mogli włączyć automatyczne tłumaczenie dla całego wątku rozmowy. Dzięki temu nie tylko wszystkie historyczne wiadomości, ale również te nowo przychodzące będą na bieżąco przekładane na wybrany język.

Niestety, na tym etapie Polacy korzystający z Androida nie będą mogli w pełni cieszyć się nowością. W pierwszej fazie wdrażania funkcja na tej platformie obsługuje zaledwie sześć języków: angielski, hiszpański, hindi, portugalski, rosyjski i arabski. Na liście tej brakuje języka polskiego, co oznacza, że przetłumaczenie wiadomości z lub na nasz język nie będzie na razie możliwe.

Lepsza sytuacja na iOS

W nieco lepszej sytuacji są posiadacze iPhone’ów. Na systemie iOS funkcja tłumaczenia bazuje na liście języków obsługiwanych przez systemowe narzędzia Apple, a ta obejmuje również język polski. Użytkownicy iOS nie otrzymają jednak opcji automatycznego tłumaczenia całych konwersacji i będą musieli przekładać każdą wiadomość osobno. Należy również pamiętać, że cała aktualizacja wdrażana jest stopniowo, więc może minąć trochę czasu, zanim opcja tłumaczenia pojawi się u wszystkich użytkowników.

WhatsApp oficjalnie debiutuje na iPada – aplikacja już dostępna w App Store

#aktualizacja #Android #Aplikacje #iOS #komunikator #Meta #news #nowaFunkcja #technologia #tłumacz #tłumaczenieWiadomości #whatsapp

Ukryta funkcja AirPods Pro 3. Czip U2 zdradza plany Apple na przyszłość

Wszyscy mówią o monitorze tętna i dwa razy lepszej redukcji hałasu w nowych słuchawkach AirPods Pro 3, które Apple zaprezentowało w tym tygodniu. Jednak w ich etui ładującym ukryto technologię, która jest nie tylko usprawnieniem, ale też wyraźną zapowiedzią możliwości kolejnego, wyczekiwanego produktu firmy.

Przypomnijmy, że już w AirPods Pro 2 Apple wprowadziło długo oczekiwaną funkcję: możliwość precyzyjnego zlokalizowania samego etui w aplikacji Znajdź Mój. Było to możliwe dzięki zastosowaniu w nim czipu U1. Wcześniej, jeśli słuchawki były schowane w etui, ich odnalezienie było niemożliwe. Teraz Apple idzie o krok dalej, implementując w etui AirPods Pro 3 znacznie potężniejszy czip U2.

Apple Event iPhone 17 – moje wrażenia z Apple Park

Czip U2, który po raz pierwszy zadebiutował w iPhonie 15, oferuje radykalnie większy zasięg i precyzję działania. Teoretycznie, jego zasięg jest nawet trzykrotnie większy w porównaniu do U1. W praktyce pozwala to na korzystanie z funkcji „Dokładne znajdowanie” na znacznie większych odległościach, co Apple demonstrowało na przykładzie odnajdywania znajomych w tłumie, na przykład w parku rozrywki. W przypadku AirPods Pro 3 oznacza to, że będziemy mogli zlokalizować zgubione etui z o wiele większą precyzją i z dalszej odległości.

Najciekawszy jest jednak szerszy kontekst. Implementacja tak potężnego czipu w słuchawkach jest wyraźnym sygnałem dotyczącym planów firmy. Według wiarygodnych doniesień, Apple pracuje nad nową generacją lokalizatora AirTag, która również zostanie wyposażona w czip U2. Wprowadzając go już teraz do AirPods Pro 3, firma przygotowuje i rozbudowuje ekosystem urządzeń zdolnych do komunikacji z ultra-precyzyjną dokładnością.

Poza nowym czipem, AirPods Pro 3 oferują oczywiście wspomniany już sensor tętna i dwukrotnie skuteczniejsze aktywne wyciszanie hałasu. Wydłużył się również czas pracy na baterii – do 10 godzin w trybie kontaktu, w porównaniu do 6 godzin w poprzedniej generacji. Słuchawki są dostępne w przedsprzedaży w cenie 1099 zł, a do sklepów trafią 19 września.

AirPods z funkcją Live Translation zablokowane dla użytkowników w UE

#AirPodsPro3 #AirTag2 #Apple #chipU2 #czipU2 #FindMy #lokalizator #news #nowaFunkcja #słuchawki #technologia #UltraWideband #ZnajdźMój

Gmail pomoże w zakupach i śledzeniu paczek. Nadchodzą dwie przydatne nowości

Google wprowadza do swojej poczty Gmail dwie istotne nowości, które mają ułatwić użytkownikom zarządzanie zakupami online i śledzenie ofert promocyjnych.

Zmiany pojawiają się przed nadchodzącym sezonem świątecznych zakupów i trafią zarówno do aplikacji mobilnych, jak i wersji przeglądarkowej usługi na kontach prywatnych.

Pierwszą z nowości jest dedykowany widok o nazwie „Zakupy” (Purchases). W tej sekcji Gmail automatycznie zgromadzi wszystkie wiadomości e-mail związane z transakcjami, takie jak potwierdzenia zamówień, faktury czy informacje o wysyłce. Dodatkowo, na górze widoku pojawi się moduł z kartami „Wkrótce dotrą”, który w przejrzysty sposób pokaże status nadchodzących przesyłek. Nowa sekcja będzie dostępna w menu bocznym aplikacji.

Druga zmiana dotyczy zakładki „Oferty” (Promotions), która często jest zalewana masą reklam. Google wprowadza nową opcję sortowania o nazwie „Najtrafniejsze”. Po jej włączeniu, na górze listy Gmail będzie wyświetlał wiadomości od marek i nadawców, z którymi użytkownik wchodzi w interakcje najczęściej. Dotychczasowe sortowanie chronologiczne („Najnowsze”) pozostanie dostępne jako alternatywa. Co więcej, wkrótce pojawią się tam również subtelne przypomnienia o zbliżających się okazjach i ofertach specjalnych.

Wdrażanie nowości zostało podzielone na etapy. Widok „Zakupy” jest już udostępniany globalnie użytkownikom prywatnych kont Google na platformach Android, iOS oraz w przeglądarce internetowej. Z kolei ulepszone sortowanie w zakładce „Oferty” ma pojawić się w aplikacjach mobilnych w ciągu najbliższych tygodni.

Nowe funkcje stanowią rozwinięcie wprowadzonego wcześniej ulepszonego śledzenia zamówień i mają na celu przekształcenie Gmaila w bardziej scentralizowane narzędzie do zarządzania e-commerce z perspektywy konsumenta. Ułatwiając dostęp do kluczowych informacji o zakupach i promocjach, Google chce uporządkować skrzynki odbiorcze milionów użytkowników.

Masowy wyciek danych z Gmaila? Google zaprzecza i uspokaja użytkowników

#Android #aplikacja #Gmail #Google #iOS #news #nowaFunkcja #oferty #pączki #pocztaEMail #promocje #śledzeniePrzesyłek #technologia #zakupy #zakupyOnline

Instagram traci duszę? Nowe funkcje rozwścieczyły użytkowników. Sprawdź, jak je wyłączyć

Instagram po raz kolejny wywołał falę krytyki, wprowadzając w sierpniu br. zmiany, które zdaniem wielu użytkowników oddalają aplikację od jej korzeni i naruszają poczucie prywatności.

W sieci zawrzało po odkryciu dwóch nowych, kontrowersyjnych funkcji: mapy udostępniającej lokalizację znajomym oraz zakładki, która upublicznia polubione przez nas Rolki. Rosnąca frustracja podsyca znaną od lat dyskusję o tym, czy w pogoni za trendami Instagram nie zatracił swojej tożsamości.

Nowa mapa może zdradzać Twoją lokalizację

Największe kontrowersje budzi nowa funkcja mapy, zintegrowana z systemem wiadomości. Po jej aktywacji, nasi znajomi (osoby, które obserwujemy i które obserwują nas) mogą zobaczyć naszą ostatnią znaną lokalizację za każdym razem, gdy otwieramy aplikację. Choć funkcja jest domyślnie wyłączona i wymaga świadomej zgody (opt-in), wielu użytkowników w mediach społecznościowych donosi, że aktywowało ją przypadkowo lub nie zdawało sobie sprawy ze skali udostępnianych danych. Perspektywa, że nasza dokładna lokalizacja może być widoczna dla dziesiątek, a czasem setek znajomych, przez wielu została określona jako „przerażająca”.

Twoje polubienia na widoku publicznym

Drugą nowością, która wywołała poruszenie, jest zakładka „Znajomi” w sekcji Rolek. Pokazuje ona nie tylko Rolki opublikowane lub udostępnione przez naszych znajomych, ale także te, które polubili lub skomentowali.

W praktyce oznacza to, że nasze interakcje, które do tej pory uważaliśmy za względnie prywatne, stają się formą publicznej rekomendacji dla innych. Granica między tym, co oglądamy dla siebie, a tym, co świadomie polecamy, została zatarta, co może prowadzić do niezręcznych sytuacji. Na szczęście, jeżeli faktycznie korzystacie z Instagrama, można zapobiec nadmiernemu udostępnianiu własnych danych.

Jak chronić swoją prywatność?

Nad obiema nowościami można zapanować. Oto, jak krok po kroku wyłączyć kontrowersyjne funkcje i odzyskać kontrolę nad swoimi danymi:

1. Wyłączanie mapy lokalizacji:

  • Otwórz Instagram i przejdź do sekcji Wiadomości (ikona w prawym górnym rogu).
  • Na górze listy konwersacji powinna pojawić się opcja Mapa. Stuknij w nią (jeżeli nie widzisz tej opcji, zmiany w Instagramie nie zostały jeszcze wdrożone na twoim koncie).
  • W prawym górnym rogu mapy znajdziesz ikonę Ustawień (koło zębate).
  • W sekcji „Kto może zobaczyć Twoją lokalizację” zaznacz opcję Nikt. Możesz zostać poproszony o potwierdzenie wyboru do momentu ponownego włączenia.
  • Dodatkowo warto sprawdzić ogólne uprawnienia aplikacji w ustawieniach telefonu (Ustawienia -> Instagram -> Lokalizacja) i wybrać opcję „Nigdy” lub „Pytaj następnym razem”.

2. Wyłączanie udostępniania polubień w Rolkach:

  • Przejdź do swojego Profilu i stuknij w ikonę menu (trzy poziome kreski) w prawym górnym rogu.
  • Przewiń w dół do sekcji „Kto może zobaczyć Twoje materiały” i wybierz Aktywność w karcie Znajomi.
  • Zaznacz opcję Nikt, aby Twoje polubienia i komentarze pod Rolkami nie były pokazywane Twoim znajomym w tej sekcji.

Głosy krytyki i utracona tożsamość

Nowe funkcje to tylko kolejny dowód na kryzys tożsamości Instagrama. Jak pisze Andy Meek z BGR.com, aplikacja stała się „przeładowaną, frankensteinową wersją samej siebie”. Trudno nie zgodzić się z tą opinią, pamiętając, że już w 2023 roku współzałożyciel Instagrama, Kevin Systrom, publicznie ubolewał, że jego dzieło „straciło duszę” na rzecz reklam i niekończącego się kopiowania funkcji od konkurencji. Wygląda na to, że pogoń za zaangażowaniem po trupach prywatności i prostoty trwa w najlepsze. A przypomnę tylko, że niedawno za przeładowanie oberwało się Mozilli za jej nowego Firefoksa.

Nowe AI w Firefoksie pożera procesor i baterię. Użytkownicy są wściekli na „rozdętą” przeglądarkę

#Instagram #jakWyłączyć #kontrowersje #lokalizacja #mapa #news #nowaFunkcja #poradnik #prywatność #Reels #socialMedia

Windows 11 zyska funkcję samonaprawy. System naprawi się sam, nawet jeśli nie będzie w stanie się uruchomić

Microsoft testuje nową, przełomową funkcję dla systemu Windows 11, która ma rozwiązać jeden z największych koszmarów użytkowników komputerów PC: awarię uniemożliwiającą start systemu.

Nowe rozwiązanie, nazwane „szybkim odzyskiwaniem komputera” (quick machine recovery), pozwoli maszynie na samodzielne pobranie i zainstalowanie poprawek, nawet w krytycznej sytuacji.

Nowa funkcja, która trafia właśnie do uczestników programu Windows Insider w kanale Canary, stanowi odpowiedź Microsoftu na globalne kryzysy, takie jak głośna awaria oprogramowania CrowdStrike z połowy 2024 roku. Błąd w aktualizacji zabezpieczeń sparaliżował wówczas miliony komputerów i serwerów na całym świecie, a przywrócenie ich do życia wymagało indywidualnej, ręcznej interwencji przy każdej maszynie. Funkcja „quick machine recovery” (QMR) ma zapobiec powtórzeniu się takiego scenariusza.

Wielka awaria Microsoftu, czy na pewno tylko Microsoftu? Otóż nie, chodzi o firmę CrowdStrike

Jak to działa w praktyce? Jeśli komputer z systemem Windows 11 nie będzie w stanie się uruchomić z powodu błędu systemowego, QMR pozwoli mu na start w specjalnym trybie odzyskiwania (Windows Recovery Environment, WinRE). W tym trybie komputer połączy się z internetem, pobierze udostępnioną przez Microsoft poprawkę usuwającą problem, a następnie zainstaluje ją, przywracając sobie sprawność. To mechanizm, który może działać zdalnie i automatycznie, bez potrzeby fizycznej interwencji użytkownika czy technika IT.

Funkcja QMR jest częścią szerszej inicjatywy Microsoftu o nazwie „Windows Resiliency Initiative”, ogłoszonej pod koniec 2024 roku, której celem jest zwiększenie odporności systemu operacyjnego na tego typu powszechne awarie. Na razie dostępna jest w najwcześniejszej i najmniej stabilnej wersji testowej Windows 11, a zanim trafi do wszystkich użytkowników, musi przejść przez kolejne etapy testów w kanałach Dev, Beta i Release Preview.

Choć trudno przewidzieć dokładną datę premiery, wprowadzenie QMR jest prawdopodobnie związane z nadchodzącą jesienną aktualizacją roczną, oznaczoną jako Windows 11 25H2. Według zapowiedzi Microsoftu będzie to jednak raczej niewielka aktualizacja, która głównie aktywuje funkcje dostarczone wcześniej, ale pozostające w uśpieniu. Oprócz samonaprawy, w tej samej testowej kompilacji znalazły się też mniejsze zmiany, jak dynamiczne zmniejszanie ikon na Pasku Zadań przy dużej liczbie otwartych aplikacji.

Microsoft otwiera kod źródłowy Windows Subsystem for Linux po niemal dekadzie rozwoju

#25H2 #aktualizacja #awaria #Canary #CrowdStrike #Microsoft #news #nowaFunkcja #odzyskiwanieSystemu #QMR #quickMachineRecovery #samonaprawa #Windows11 #WindowsInsider

WhatsApp wprowadza podsumowania wiadomości oparte na Meta AI w USA

WhatsApp oficjalnie uruchomił funkcję generowania podsumowań wiadomości, zasilaną przez Meta AI, dla użytkowników w Stanach Zjednoczonych.

Funkcja ta ma na celu ułatwienie szybkiego zapoznawania się z nieprzeczytanymi wiadomościami, szczególnie w czatach grupowych, bez konieczności przewijania całej historii rozmowy.

Podsumowywanie wiadomości jest uznawane za jedno z bardziej użytecznych zastosowań generatywnej sztucznej inteligencji, zwłaszcza w kontekście szybkiego przyswajania informacji transakcyjnych. Dzięki tej funkcji użytkownicy WhatsAppa w USA mogą uzyskać krótkie, generowane przez AI podsumowanie nieprzeczytanych wiadomości w dowolnym czacie.

Według WhatsAppa, funkcja jest w pełni prywatna, a ani Meta, ani WhatsApp nie mają dostępu do treści wiadomości ani do samych podsumowań. Wykorzystuje ona technologię „Private Processing”, która pozwala Meta AI generować odpowiedzi bez dostępu do treści wiadomości. Ponadto, nikt inny w czacie nie widzi, że użytkownik skorzystał z funkcji podsumowania nieprzeczytanych wiadomości, co ma chronić prywatność.

Podsumowania AI są domyślnie wyłączone, a ich użycie jest opcjonalne. Użytkownicy mogą samodzielnie zdecydować, czy chcą z nich korzystać, a także wybrać, które czaty mogą być udostępniane dla funkcji AI za pomocą opcji „Advanced Chat Privacy”. Obecnie podsumowania są dostępne tylko w języku angielskim i ograniczone do użytkowników w Stanach Zjednoczonych. WhatsApp zapowiada szersze wsparcie językowe i regionalne w dalszej części roku.

WhatsApp oficjalnie debiutuje na iPada – aplikacja już dostępna w App Store

#komunikator #MetaAI #news #nowaFunkcja #podsumowaniaWiadomości #prywatność #sztucznaInteligencja #usa #whatsapp