https://mac4ever.com/193854
#Mac4Ever #Apple #M5 #Mac #MacBook #MacBookPro
MacBook Pro: Großes Redesign mit OLED und neuen Chips ab 2026 erwartet
Apple arbeitet laut mehreren Berichten an einem umfassend überarbeiteten MacBook Pro, das frühestens im nächsten Jahr erscheinen soll. Fünf zentrale Neuerungen zeichnen sich dabei bereits ab.
OLED-Display ohne Notch
Nach dem Start
https://www.apfeltalk.de/magazin/news/macbook-pro-grosses-redesign-mit-oled-und-neuen-chips-ab-2026-erwartet/
#Mac #News #Apple #M6 #MacBookPro #Mobilfunk #notebook #OLED #Touchscreen
🍎 Rivoluzione in vista per gli amanti Apple: entro il 2026 un maxi redesign per MacBook Pro! Restate sintonizzati.🚀 #MacBookPro #TechNews
🔗 https://www.tomshw.it/hardware/macbook-pro-rinnovato-nel-2026-5-novita-attese-2025-12-22
A leaked roadmap reveals a major pivot for 2026-2027: pulling back from costly, niche bets like immersive AR/VR headsets and instead channeling focus into a foldable iPhone, AI-powered smart glasses, and its profitable core hardware.
https://www.buysellram.com/blog/apples-2026-2027-roadmap-from-vr-headsets-to-ai-glasses/
#Apple #TechStrategy #FoldableiPhone #AIHardware #TechAnalysis #FutureOfTech #TechNews #ProductRoadmap #tech #FoldableiPhone #SmartGlasses #VisionPro #iMacPro #iPhone18 #iPhone17E #MacBookPro #iphone #tech
Jak naprawdę dbać o baterię w MacBooku w czasach macOS 26 Tahoe
Jeśli jest w MacBooku coś, co potrafi wywołać u użytkownika drobny atak paniki, to nie jest to wcale brak portu USB-A ani brak możliwości instalacji Windowsa. To moment, w którym w menu baterii zamiast dumnych „100% – stan: znakomity” zaczyna się pojawiać jakieś podejrzane 91%, „serwis zalecany” albo komunikat o wstrzymanym ładowaniu.
Bateria to współczesne serce laptopa – niewidoczne, nieco tajemnicze, eksploatacyjne z definicji. Apple od lat uczciwie mówi, że to element zużywający się. Żadna magia tego nie zmieni, bo pod spodem jest zwykła, bardzo ziemska fizyka: jony litu wędrujące między anodą i katodą przez elektrolit. Po prostu chemia, tylko zamknięta w eleganckiej obudowie unibody.
Dobra wiadomość? W 2025 roku, w erze macOS 26 Tahoe, naprawdę nie musisz żyć jak strażnik świątyni baterii, notując każdy procent naładowania w Excelu. Ale warto wiedzieć, co tak naprawdę ma znaczenie, żeby odsiać stare mity od nowszej rzeczywistości.
Czym jest „cykl” i dlaczego 1000 to nie jest wyrok śmierci
Zacznijmy od pojęcia, które Apple lubi powtarzać: cykl ładowania. To nie jest „jedno podłączenie do prądu”. Cykl liczy się wtedy, gdy zużyjesz równowartość 100% pojemności baterii – wszystko jedno, w ilu kawałkach.
Jeśli jednego dnia zejdziesz z 100% do 50%, doładujesz do pełna, a następnego dnia znowu zejdziesz do 50% i znów podłączysz ładowarkę, z perspektywy systemu to jeden cykl, a nie dwa. W tle macOS zlicza te fragmenty, sprawdza, ile tej baterii jeszcze „zostało w nogach” i porównuje z jej fabrycznym stanem.
Nowoczesne MacBooki są projektowane mniej więcej na 1000 pełnych cykli, po których przyjmuje się, że bateria powinna trzymać około 80% pierwotnej pojemności. To nie jest moment, w którym laptop zamienia się w przycisk do papieru – raczej sygnał, że jego „mięśnie” nie są już w olimpijskiej formie, tylko bardziej w kategorii masters.
Warto też wiedzieć, że systemowy wskaźnik kondycji (np. „93%”) to przybliżenie, a nie absolutna prawda objawiona. Są aplikacje typu Coconut Battery, które potrafią pokazać bardziej szczegółową pojemność w mAh i czasem wyjdzie im np. 89%, gdy macOS twierdzi, że jest 93%. Ale to nadal tylko pomiar – nie powód, by co wieczór siedzieć z kalkulatorem i zastanawiać się, czy przez render wideo nie straciłeś właśnie 0,3% życia baterii.
Życie na kablu czy na baterii? Paradoks współczesnego Maca
To teraz najczęstsze pytanie: „Czy mogę trzymać MacBooka stale podłączonego?”
Tak. Możesz. I w 2025 roku jest to całkiem rozsądna strategia, jeśli pracujesz głównie przy biurku.
Ważne są tu dwie rzeczy. Po pierwsze – lity najlepiej czują się w okolicach 50% naładowania, a ciągłe trzymanie 100% lekko obciąża katodę. Po drugie – Apple o tym doskonale wie. Dlatego macOS 26 Tahoe, podobnie jak wcześniejsze generacje systemu, ma rozbudowane zarządzanie kondycją baterii.
W praktyce dzieje się kilka rzeczy naraz:
Czasem pojawi się przy tym komunikat w stylu: „Ładowanie wstrzymane – rzadko używane na baterii”. To nie bug, to feature. System dosłownie mówi: „Spokojnie, ogarniam to za ciebie”.
To wszystko oznacza, że trzymanie MacBooka na kablu przez większość dnia jest ok, a nawet korzystne, bo spowalnia tempo nabijania cykli. Jednocześnie warto czasem dać baterii trochę „życia”.
Co z tym rozładowywaniem? Stare mity vs nowa praktyka
Jeszcze kilkanaście lat temu „złotą radą” było: „raz w miesiącu rozładuj baterię do zera i naładuj do pełna, bo inaczej wyrobi sobie pamięć”. To był wtedy sensowny tip… dla zupełnie innych technologii.
W przypadku dzisiejszych MacBooków:
Jeżeli ktoś radzi Ci „kalibrację przez kompletne wyzerowanie baterii”, to jest to rada z epoki iBooków, nie MacBooków z Apple Silicon i Tahoe na pokładzie.
Słynna zasada „trzymaj między 20 a 80%” nadal jest prawdziwa na poziomie czystej teorii, ale w realnym życiu ma jeden problem: jest kompletnie niepraktyczna. Wpływ na żywotność jest, ale stosunkowo niewielki, a mentalny koszt pilnowania tych widełek – ogromny. Lepiej raz na jakiś czas zejść niżej, podładować kiedy wygodnie i pozwolić systemowi robić inteligentne mikrocykle w tle.
AlDente, limity ładowania i pokusa „ja wiem lepiej niż macOS”
Przez lata sporą popularność zdobyły aplikacje typu AlDente, które pozwalały wymusić twardy limit ładowania – najczęściej 80%. I faktycznie, z czysto chemicznego punktu widzenia nie jest to głupi pomysł. Mniej czasu na 100% = mniej stresu dla baterii.
Problem w tym, że od czasu, gdy Apple wprowadziło systemowe zarządzanie kondycją baterii (a w Tahoe je dalej rozwija), zysk z takich aplikacji zrobił się dyskusyjny. System ma więcej danych niż jakikolwiek użytkownik, analizuje znacznie więcej parametrów, a do tego jest testowany przez gigantyczną liczbę ludzi. Appka firm trzecich zawsze niesie ryzyko: błędnej aktualizacji, złej konfiguracji, konfliktu z nową wersją macOS.
Dlatego sensowna, „dorosła” strategia na 2025 rok wygląda tak:
pozwól macOS 26 Tahoe zarządzać baterią, zamiast ręcznie walczyć z nim o każdy procent.
Jeśli lubisz eksperymenty, korzystaj świadomie. Ale jeśli chcesz po prostu mieć święty spokój – systemowy menedżer baterii jest dziś naprawdę dobrym trenerem personalnym dla ogniw.
Temperatura: cichy zabójca, którego nie pokazuje żaden procent
Chemia jest brutalnie szczera: ciepło zabija baterie szybciej niż cykle. Wysoka temperatura rozkłada ciekły elektrolit wewnątrz ogniw, a ten proces jest w dużej mierze nieodwracalny. Możesz mieć perfekcyjnie pilnowane 20–80%, minimalną liczbę cykli, a i tak zabić baterię, jeśli będziesz regularnie fundować jej saunę fińską.
Apple definiuje komfortową „strefę dla MacBooka” mniej więcej między 16 a 22°C. Wiadomo, życie to nie lab, więc komputer pożyje i przy 30°C, ale kilka scenariuszy naprawdę warto wyeliminować:
Podstawka, która lekko unosi tył laptopa i poprawia przepływ powietrza, nie jest gadżetem dla obsesyjnych – ma realny sens. Dobra wiadomość: to, że CPU czy GPU się grzeją podczas intensywnej pracy, nie oznacza automatycznie, że bateria jest w piekarniku. Większość ciepła kumuluje się wyżej, w okolicach klawiatury i górnej części obudowy.
Ładowarka ładowarce nierówna – ale port już prawie nie ma znaczenia
Kolejny klasyk: „Czy ładowanie przez MagSafe jest lepsze niż przez USB-C?”
Z punktu widzenia baterii – nie. To tylko dwa różne sposoby dostarczenia tej samej energii. MagSafe wygrywa wygodą i bezpieczeństwem fizycznym (magnes się odczepi, a nie laptop poleci z biurka), a USB-C często wygrywa funkcjonalnością – szczególnie przy monitorach i stacjach dokujących, gdzie jednym kablem masz zasilanie, obraz i dane.
Dużo ważniejsze jest źródło prądu niż port:
Osobna historia to wolne ładowanie. MacBook z Apple Silicon spokojnie się naładuje nawet z zasilacza 5 W od iPhone’a, jeśli zostawisz go na noc. To wręcz komfortowa sytuacja dla baterii – bardzo łagodny prąd, zero stresu.
Gorzej, jeśli próbujesz intensywnie pracować na takim zasilaczu czy powerbanku. Wtedy Mac musi jednocześnie korzystać z baterii i ładowarki, która nie nadąża z dostarczaniem energii. Efekt: i bateria się grzeje, i zasilacz. Ani jedno, ani drugie nie będzie ci za to wdzięczne.
MacBook w szufladzie – jak go nie „uśmiercić” na urlopie
Czasem życie układa się tak, że MacBook ląduje w szufladzie na dłużej: wyjazd, inny sprzęt, zmiana pracy. I tu wciąż obowiązuje klasyczna, ale ważna zasada: zostaw baterię w okolicach 50%.
Nie wciskaj go do szafy:
Najlepiej, jeśli leży w chłodnym, suchym miejscu. Jeśli wiesz, że przerwa potrwa dłużej niż pół roku, dobrze jest co kilka miesięcy obudzić Maca, doładować znów do ok. połowy i znów odłożyć. To minimalizuje degradację i sprawia, że laptop nie zamieni się po roku w elektroniczny trup z martwą baterią.
Aktualizacje macOS: Tahoe, optymalizacje i stary sprzęt
Apple przy każdej dużej wersji macOS – a Tahoe nie jest tu wyjątkiem – lubi podkreślać poprawki w zarządzaniu energią. I faktycznie, nowsze systemy przeważnie lepiej „rozumieją” baterię, lepiej modelują zachowanie ładowania i potrafią wyciągnąć z ogniw nieco więcej w realnym scenariuszu.
Z drugiej strony, każda duża wersja systemu to dodatkowe obciążenia. Nowe procesy, nowe funkcje, czasem cięższy interfejs. Na świeżym MacBooku to nie problem. Na sprzęcie, który właśnie świętuje swoje trzecie urodziny i ma już kilkaset cykli na karku – może być różnie.
Jeżeli masz względnie nowego Maca, aktualizacja do macOS 26 Tahoe zwykle będzie na plus: lepsza optymalizacja, nowsze mechanizmy zarządzania kondycją, bardziej inteligentne ładowanie. Jeśli jednak korzystasz ze starszego modelu, warto się zastanowić, czy zysk z nowych funkcji przeważa potencjalny koszt w postaci większego obciążenia zasobów. Czasem najlepszym prezentem dla starego Maca jest zostawienie go na stabilnej, dobrze znanej wersji.
Bateria jak sportowiec – a macOS jak trener
Możesz myśleć o baterii w MacBooku jak o mięśniach sportowca.
Jest stworzona do pracy, do cykli, do wysiłku – ale z głową.
Ciągłe trzymanie jej na maksymalnym napięciu (100% na kablu non stop) to jak wymuszanie na maratończyku, żeby stał w szpagacie 24/7. Z kolei regularne zajeżdżanie jej do 0% to odpowiednik biegania ultramaratonu bez regeneracji.
macOS 26 Tahoe pełni w tym układzie rolę inteligentnego trenera. Obserwuje, jak korzystasz z komputera, kiedy pracujesz, kiedy go odkładasz. Sam dba o rozgrzewkę (ładowanie do 80%), o sensowny trening (mikrocykle), o regenerację (przechodzenie na zasilanie z ładowarki) i o to, byś nie stał zbyt długo w niezdrowej pozycji (stałe 100%).
Od czasu do czasu warto dać mu pełny, kontrolowany „trening” – zejście do kilkunastu procent i spokojne naładowanie do pełna – po to, żeby jego „monitor serca” (system zarządzania baterią) przypomniał sobie dokładnie, gdzie są granice. Ale codzienny reżim, obsesyjne pilnowanie procentów i dramatyzowanie przy każdym spadku kondycji o 1% to naprawdę strata energii – twojej, nie baterii.
Na koniec: używaj, nie zamartwiaj się
Żadna ilość trików, aplikacji i felietonów nie zmieni faktu, że bateria się zużyje. Tak jest zaprojektowana. To nie porażka ani wada, tylko konsekwencja fizyki. Twoim celem nie jest zatrzymanie tego procesu, tylko jego cywilizowanie.
W praktyce sprowadza się to do kilku prostych zasad:
Resztą zajmie się macOS 26 Tahoe.
A ty w tym czasie możesz po prostu… używać swojego Maca. Bo właśnie po to ta cała technologia, algorytmy i zarządzanie kondycją baterii zostały wymyślone – żebyś nie musiał myśleć o procentach częściej niż naprawdę trzeba.
#bateria #MacBookAir #MacBookPro #macOSSiri-Fail, Chip-Highlights, Goldgeschenke: Das Apple-Jahr 2025 | Mac & i-Podcast
Von hervorragender Hardware über glasige Software bis zu EU-Scharmützeln auf dem Rücken der Nutzer: Der Blick zurück auf Apples bewegtes 2025.
#Apple #Entertainment #iPhone #IT #Journal #MaciPodcast #MacBookPro #Mobiles #TimCook #news