Trudno o tej historii opowiedzieć coś więcej bez spojlerów, dlatego skupię się na klimacie. To właśnie on nadaje tej książce kolorytu. Mamy tu końcówkę lat 40. XX wieku i perspektywę czarnoskórego Amerykanina, który odsłużył swoje w wojsku podczas II Wojny Światowej. Teraz mieszka w Los Angeles, dokąd wyjechał z rodzinnego Teksasu. Tłem akcji są często nielegalne lokale z muzyką jazzową i miasto podzielone na dzielnice “białe” i “czarne”. To wszystko tworzy nieoczywistą perspektywę, którą trudno znaleźć we współczesnych antyrasistowskich przekazach z social mediów.
Dlatego polecam tę książkę z dwóch powodów. Po pierwsze - to krótka i wciągająca historia z intrygującym wątkiem kryminalnym - do pochłonięcia w wieczór lub dwa. Po drugie - świetnie oddany w niej klimat końcówki lat 40. ubiegłego stulecia w USA, z perspektywy czarnoskórego weterana wojennego, to coś nietuzinkowego. Widać tu estetykę podobną do książek Chandlera, jednak atmosfera jest kompletnie inna. Miejscami lżejsza, miejscami mroczniejsza.
Słowem: warto dać szansę Mosleyowi i jego prozie. Sam chętnie sięgnę po kolejne wydania z tej serii, jeśli tylko trafią mi w ręce…