#Adwent_Z_Duchami Dzień 3 🎄👻
Trochę ciekawostka, a trochę "pożywka dla rozkminy". Przynoszę z zajęć o nawiedzeniach, w których biorę udział w ramach praktyk dydaktycznych.
Nasze popkulturowe wyobrażenie o kontakcie z duchami niewątpliwie czerpie pełnymi garściami z metod wypracowanych przez XIX-wieczny ruch spirytualizmu. Stukanie, przesuwanie przedmiotów, zimny powiew na karku, duch "grający" na pianinie – to wszystko znamy już z pierwszych seansów sióstr Fox, z 1848 roku.
A wiecie, co powstało zaledwie 11 lat wcześniej?
Pierwszy komercyjny elektryczny telegraf (w Wielkiej Brytanii).
Alfabet Morse'a.
A w latach 40. XIX wieku do użytku weszła sygnalizacja kolejowa, oparta na podobnej zasadzie.
Telegrafia i alfabet Morse'a w USA były ówczesnym hitem technologicznym. Równocześnie oddzieliły komunikację od ciała osoby komunikującej (list jednak musi zostać spisany czyjąś fizyczną ręką, wiadomość telegraficzną wklepuje się w maszynę).
Czy to zatem przypadek, że rzekomo dręczący siostry Fox poltergeist posługiwał się właśnie stuknięciami i sygnałami dźwiękowymi? Raczej nie ;) Wprawdzie nie stosował alfabetu Morse'a, ale jak się zobaczy zapisy z seansu[1], to skojarzenia same się nasuwają.
Jeszcze coś 1851 roku w USA ukazała książka "The celestial telegraph; or, Secrets of the life to come, [...]"[2]. Jej autor, Louis-Alphonse Cahagnet, zajmował się "magnetyzmem", czyli doświadczeniami parapsychicznymi, w tym komunikacją z duchami. (Podobno też eksperymentował z narkotykami, czym sobie zasłużył na artykuł akademicki :D). I uwaga: oryginalny, francuski tytuł nie wspomina ani słowem o telegrafie! To już dodał amerykański wydawca. Czyli w ciągu trzech lat między publikacją francuskiego oryginału a tłumaczeniem na angielski skojarzenie telegrafii i seansów spirytystycznych musiało już mocno się utrwalić.