Mam do was, konkretnie do tych spośród was którzy nie chcą iść głosować w drugiej turze wyborów prezydenckich, bo nie odpowiada wam żaden z zaproponowanych kandydatów, jedną prośbę. Zanim postanowicie tę niedzielę przespać, spójrzcie na swoich przyjaciól ze Stanów Zjednoczonych. Czy są oni ostatecznie zadowoleni z tego, że wielu spośród nich pokazalo "moralną wyższość", nie głosując na "mniejsze zło"? Czy też może patrzą nerwowo na coraz to nowe decyzje i wypowiedzi ich prezydenta?
Wszystkie sondaże pokazują, że wygrać może którykolwiek kandydat. Różnica jest zasadniczo poniżej błędu statystycznego. Wszystko, nawet pogoda; każdy, nawet wy, może ostatecznie zmienić wynik tych wyborów.
Na stole opcje są tylko dwie. Któraś z nich musi wygrać, innej drogi nie ma. Ja już zdecydowałem. Mam nadzieję, że zrobicie to i wy.
Do zobaczenia w niedzielę przy urnach.